Kolejny artykuł „na zamówienie” czytelnika (vide komentarz Jonasza do artykułu „Kandyduję…”).
Na początku zaznaczam, że nie czuję się mocny w tej problematyce, bo nigdy nie miałem do czynienia z narkotykami. Jakoś tak się dziwnie uchowałem, chociaż w czasach studenckich całkiem powszechne były narkotyki miękkie, no i amfetamina (zwłaszcza w czasie sesji). Sam zastanawiałem się parę razy jak to możliwe, że nawet nie spróbowałem? Myślę, że głównie dlatego, że już byłem na tyle dojrzały, żeby mieć swoje zdanie. A poza tym w moim otoczeniu narkotyki były bardzo negatywnie postrzegane. Tak, to ważne, żeby odpowiednio dobrać sobie towarzystwo.
Stąd oczywiście nie popieram legalizacji miękkich narkotyków. Dotyczy to też tzw. dopalaczy. Nie docierają do mnie argumenty o niskiej szkodliwości dla zdrowia. Każde nieszczęście ma swój początek. A myślę, że początek narkomanii często ma miejsce w zażywaniu tego rodzaju, „miękkich” specyfików. Zresztą z tego samego powodu nie pozwoliłbym mojemu synowi (11 lat) na picie piwa bezalkoholowego. Niby nic groźnego, ale buduje niebezpieczne przyzwyczajenia.
Posiadanie narkotyków, na własny użytek, to jakaś prawna i mentalna bzdura. Jak można posiadać legalnie coś, czego nie wolno legalnie sprzedawać i kupować? Poza tym, najstarsze prawo rynkowe mówi, że jak jest popyt, to znajdzie się podaż. Dlatego uważam, że większą winę za obrót narkotykami ponoszą kupujący, niż sprzedający. Tyle, że często (zwłaszcza przy uzależnieniach) kupujący nie są poczytalni decyzyjnie. Ale nie mówimy o nałogu, tylko o zażywaniu narkotyków miękkich.
Dlatego powinniśmy się skupić na przeciwdziałaniu zażywania (kupowania) narkotyków. Tym bardziej, że ściganiem dystrybucji narkotyków zajmują się odpowiednie służby policyjne. A my, przede wszystkim jako rodzice, mamy obowiązek wpajania dzieciom pozytywnych wzorców zachowań. Zwłaszcza swoim przykładem. Powinniśmy skupić się zatem na profilaktyce, pamiętając o tym, że młodzi ludzie mają zupełnie inną skalę wartości. Są nieporównywalnie bardziej podatni na presje otoczenia i proste „przemawianie do rozsądku” z całą pewnością nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dlatego rola rodziców w tym procesie jest pierwszoplanowa i krytyczna.
Powrót do strony głównej
Pozdrawiam i życzę powodzenia.