O mnie w internecie
Liczba odwiedzin:
115443
Znajdź mnie
Jak zatrzymać w Sierakowie młodych, wykształconych ludzi?

Zostałem wywołany do tablicy przez Panią Kamilę, osobę komentującą mój pierwszy artykuł. Tam ubolewałem nad losem młodych ludzi, których jedynym celem życiowym jest wyrwanie się z Sierakowa. Jasne jest, że w Sierakowie naprawdę mieszka się super. Tyle, że trzeba też mieć gdzie zarabiać. I musi to być praca adekwatna do kompetencji. A jaka jest dzisiejsza, smutna rzeczywistość, wszyscy wiemy. Zanim będzie o tym jak temu zaradzić, zastanówmy się jak do tego doszło.
Trzeba przyznać, że w Sierakowie, od początku lat 90tych, powstało kilka firm liczących się na rynku pracy. Do najznamienitszych należy zaliczyć Celię Polska Sp. z o.o. czy Zakłady Mięsne „Bartek”. Z racji na to, że znacznie bliżej znam historię mleczarni, to skupię się na tym przykładzie. O „Bartku” nie chcę pisać, chociaż wszyscy pamiętamy jego zmagania z osobliwą „przychylnością” władz gminy. Zmagania o rozwój firmy i tworzenie nowych miejsc pracy.
Sierakowska Celia powstała na skutek sprzedaży Francuzom, przez lokalnego przedsiębiorcę, istniejącej już mleczarni. Zupełnie słusznie władze gminne przypisały sobie potem ten „sukces inwestycyjny”, bo to dzięki specyficznej aktywności władz (zresztą tych samych, co dziś) polska mleczarnia zaczęła funkcjonować około 2 lata później, niż powinna i mogła. Te dwa lata były krytyczne, bo właśnie wtedy do Polski weszli giganci z tej samej branży i łatwo rozprawili się z rodzimą konkurencją. Ale nie o tym ten artykuł. Po przejęciu obiektu przez Francuzów na przełomie 1997 i 1998 r., niemal cały nowy personel biurowy został zaimportowany z Międzychodu. Nie przypominam sobie, żeby władze gminy interesowały się tym faktem. A wystarczyłyby proste zachęty podatkowe. A może nawet pogawędka z władzami Spółki. Ale do tego potrzeba chęci. No i niestety - znajomości języków obcych. A potem, w 2005 roku, gdy, już jako Napoleon Polska Sp. z o.o., w obliczu zbliżającej się upadłości (co nastąpiło kilkanaście miesięcy później), Spółka zwracała się o pomoc do władz gminy, nikt nie zainteresował się losem tego zakładu pracy. I ich pracowników. Nie gardzono wtedy oczywiście bardzo pokaźnym podatkiem od nieruchomości. Pomimo oczywiście, że Spółka zwracała się o odstąpienie od naliczania podatku. Nikt też osobiście się nie pofatygował do mleczarni. Tak czysto – po ludzku. Żeby okazać zainteresowanie.
Lista „sukcesów upadłościowych” w Sierakowie, w okresie ostatnich dwudziestu lat, jest bogata. Otwiera ją Modex, potem Droventa (przepraszam, jeżeli pomyliłem się w szczegółach nazwy), Napoleon Polska Sp. z o.o. czy ZM „Bartek”. Dzisiaj o przetrwanie walczy Stado Ogierów czy FOBOS Sp. z o.o. Zaryzykuję stwierdzenie, że władze gminy, w tych ostatnich przypadkach, wykazują się podobną „troską”. Chociaż nie przypominam sobie jakichkolwiek objawów zainteresowania ze strony władz gminy firmą FOBOS Sp. z o., gdy tam pracowałem. Ale rozumiem – to był momencik, raptem osiem lat. I byliśmy nieznaczącym podmiotem na lokalnym rynku pracy, zatrudniając nawet 120 osób (razem z Mikro-Luks Sp. z o.o.).
Ciekaw jestem jakie wsparcie w zakresie otrzymuje na przełomie ostatnich dwudziestu lat huta szkła? Z tego co obserwuję, to zakład ten nieustannie inwestuje. Ciekawe, jak do tego zachęca gmina? I w jaki sposób ułatwia te działania?
Podobnie rzecz ma się ze szpitalem. Co zrobiła gmina, żeby utrzymać sierakowską porodówkę. Jak znam życie, to prowadzone są rozmowy. Co w języku dyplomacji oznacza, że nic się w tym temacie nie dzieje. I założę się, że stracimy ten oddział na rzecz Międzychodu. To kolejny odpływ wartościowych obywateli z Sierakowa, jakimi bez wątpienia jest personel medyczny wszystkich szczebli.
Ale nie to jest najsmutniejsze. Najgorsze jest to, że w Sierakowie nie powstają nowe zakłady pracy. Nie mamy żadnej konkretnej inwestycji. Mamy za to tani wykręt tłumaczący bierność władz gminy w tym względzie. No bo przecież Park Krajobrazowy, bo przecież Natura 2000. Bzdura. Są branże, które idealnie się wpasowują w te „trudności inwestycyjne” (o tym jakie to branże – napiszę w kolejnych artykułach). To troszkę tak, jakby Mozambik tłumaczył swoje zacofanie i panującą tam biedę tym, że nie może rozwinąć turystyki narciarskiej. No fakt – nie może, bo klimat trudno zmienić. Ale może zająć się milionem innych działalności.
A tak, skąd młodzi ludzie mają mieć pomysł na budowę swojej ścieżki edukacji? Jaki zawód wybrać? Trzeba to powiedzieć głośno: dziś nie ma w Sierakowie pracy dla ambitnych i wykształconych osób! No może oprócz pracy w tzw. budżetówce. Ale nie każdy marzy o tym, żeby zostać nauczycielem czy lekarzem (pewnie dlatego, że to bardzo trudne zawody), albo pełnić bliżej nie określone funkcje przy Urzędzie Gminy. A dlaczego nie ma pracy? Bo nie powstają nowe firmy! A te, które istniały i istnieją, nie otrzymały odpowiedniego wsparcie ze strony gminy. I te dwa zjawiska są ze sobą bardzo silnie powiązane.
Reasumując, odpowiedź na pytanie Pani Kamili jest banalnie prosta. Żeby zatrzymać młodych ludzi, trzeba „jedynie” wskazać im możliwości rozwoju zawodowego. Nie każdy chce być od razu Prezesem, ale większość musi mieć wskazaną ścieżkę rozwoju zawodowego. A takowa w wielu przypadkach nie istnieje w Sierakowie. Głównie dlatego, że gmina popada konsekwentnie od wielu lat w ruinę cywilizacyjną. I mocno odstaje nawet od ościennych gmin.

Bookmark and Share

* Nick:
* Treść komentarza:
Dodaj komentarz
Marcin2010-08-20 06:00:57
do Uli
Jeśli słowo "promocja" znamy tylko z zakupów i rozumiemy je w sensie dostania czegoś taniej lub za darmo to faktycznie to "żadna promocja"
Komentator2010-08-19 19:31:49
Brawo Panowie! To jest dyskusja. Różnica zdań świadczy o złożoności problemu. Każdy ma swoje racje. Z Pana Pawła wychodzi skuteczny menadżer a nie polityk z nawykiem zjednywania sobie wyłącznie elektoratu.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-19 10:32:15
Zapewniam Szamana, że nie czuję się szkalowany. Krytyka, zwłaszcza ta konstruktywna, to nie szkalowanie.
I proszę, żebyśmy się koncentrowali na temacie artykułów, a nie na ewentualnych przypadłościach osób komentujących.
Toczymy dyskusję, bardzo ciekawą w moim przekonaniu. A uwagi Uli'ego uważam za bardzo cenne, chociaż nie zawsze muszę się z nimi zgadzać. On z moimi zresztą też. I to jest najcenniejsze. Ponadto uważam, że poznanie innego spojrzenia na ten sam problem zawsze jest cennym doświadczeniem. Ba, nawet warunkiem koniecznym skutecznej realizacji.
No i widać, że obaj z Ulim jesteśmy w podobnej sytuacji, bo ja też, mimo, że mieszkam w Sierakowie, to pracuję zupełnie gdzie indziej. Chociaż akurat nie dlatego, że brakuje mi znajomości.
Szaman2010-08-19 08:39:45
Skoro Uli pracuje poza Sierakowem, to gdyby jego pracodawca myślał tak jak on, to by go nie zatrudnił. Bo jest obcy tam gdzieś, gdzie ma robotę. Sam korzysta z tego, a Pana Pawła i nasze władze za to szkaluje. Hipokryta.
A może Uli stara się o posadę kwalifikatora sierakowskości? Ktoś musi decydować ile lat trzeba przemieszkać w Sierakowie, żeby dostać certyfikat sierakowskości. I czy np. osoba wżeniona staje się sierakowianinem czy nie? A jak tak - to ile lat musiał wcześniej chodzić? A może tylko ci, co się tu urodzili? To najłatwiej sprawdzić.
Fakt - fucha wymaga nie lada umysłu. Łehehe. I pewnie warto stworzyć taką komórkę d.s. czystości rasy. Łehehe.
W dzisiejszej dobie "globalnej wioski" takie idee... wstyd!
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-19 07:01:54
Do "Uli"
Napisał Pan: "jeśli będzie praca np. w szkole to tylko w przypadku jeśli nikt z tego regionu się nie zgłosi." I do tego się odniosłem. Uważam takie modelowanie konkursów za bardzo niebezpieczne. O ile w ogóle legalne.
Oczywiście, że przy porównywalnych kompetencjach priorytet powinny mieć osoby miejscowe. To nie ulega wątpliwości. To wynika nawet z logiki menadżerskiej. Zawsze korzystniej jest zatrudniać osoby lokalne. Bo np. nie muszą tracić czasu ani pieniędzy na dojazdy. Czyli przy tych samych zarobkach "zostaje" im więcej, więc są bardziej zadowolone z pracy itp. Byle by to się nie przerodziło w patologie, np. w nepotyzm.
A ja opowiadam się za budowaniem miejsc pracy poza sektorem publicznym. Oczekiwanie od np. instytucji oświatowych, że będą głównie walczyły z bezrobociem, raczej nie jest udanym pomysłem.
Pozdrawiam serdecznie.
uli2010-08-18 21:17:29
Do PJP
W mojej wypowiedzi nigdzie nie jest napisane, że dyrektorzy mają zatrudniać niezależnie od kompetencji, proszę nie przekręcać moich słów. Wyraźnie napisałem o zatrudnianiu miejscowych przy takich samych kwalifikacjach. Czyli popiera Pan ideę, żeby na stanowiskach kierowniczych zasiadali ludzie spoza Sierakowa i nie ma to wpływu na politykę zatrudnienia i preferowania rodzimych firm. Czyli żadnych zmian widzę nie będzie. Dziękuję jednak ze szczerą odpowiedź. Jeszcze jedna sprawa jaki jest stan obecny wszyscy widzą, ale brak mi tu programu wyborczego i konkretnych pomysłów jak pewne sprawy zmienić.
DO Marcina
Koncertami są zainteresowani głównie ludzie młodzi. I co takiego te koncerty dają naszemu miasteczku? żadna promocja
Jak inne sprawy będą tu poukładane to nie mam nic przeciwko. Poza tym kto powiedział, że jestem bez pracy?
Zapewniam, że Sierakowianie sobie jakoś radzą gdzie indziej. Tylko proszę nie narzekać, że młodzi stąd wyjeżdzają. Bo kto nie ma znajomości ten pracy w Sierakowie raczej nie dostanie. Takie są fakty.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-18 19:30:54
do "Uli" w sprawie pomysłu protekcjonizmu lokalnego przy naborze do pracy.
Niestety nie podzielam Pańskiego punktu widzenia. Bo z jednej strony narzeka Pan na to, że Sierakowianie nie znajdują pracy w instytucjach około-samorządowych (teza raczej "na wyrost"), a z drugiej - proponuje Pan, żeby zatrudniać "swoich" niezależnie od kompetencji. Co np. w oświacie, doprowadzi do tego , że Sierakowianie będą coraz słabsi na rynku pracy. Sorki, ale dyrekcja szkoły ma inne priorytety, niż doraźna walka z bezrobociem. Doraźna, bo pozorna. To takie leczenie objawowe. Ja oczekuję od dyrektora szkoły, żeby maksymalizował poziom nauczania, a nie - żeby zatrudniał bezrobotnych "sąsiadów" niezależnie od ich umiejętności. Jak nasze szkoły będą miały wysoki poziom, to nie będziemy mieli żadnych problemów na rynku pracy. To oczywiste.
Chociaż pamiętajmy o przysłowiu "cudzie chwalicie, swego nie znacie..." A problemem jest to, że to "swe" jak jest dobre, to szybko ucieka z Sierakowa. I nad tym problemem trzeba się pochylić.
Poza tym, nie widzę u nas problemu dyskryminacji rekrutacyjnej wobec miejscowych. Wręcz odwrotnie. Czasem działa zasada BMW: Bierny, Mierny, ale Wierny. I tego się wystrzegajmy. Jak mało czego!
Marcin2010-08-17 21:04:25
do "Uli"
Należy zlikwidowac wszelkie koncerty i "imprezy" typu Dni Sierakowa (jest ich przecież zdecydowanie ponad potrzeby mieszkańców), a w Zielonej Dolince OWIR-u hmmm, najlepiej zaorac i zasiac zboże i to ręcznie aby wiecej młodych miało prace !!!!! Gratuluje Uli! Wtedy jeszcze szybciej i dynamiczniej będzie rozwijać sie turystyczna kraina Sieraków! Z takim tokiem myślenia nie dziwie się ze nie możesz znaleźć pracy...
Jeśli chodzi o sposób finansowania tych imprez to jesteś sam temu stanowi rzeczy winien jeśli głosowałeś w poprzednich wyborach na obecnego Burmistrza!
Kiedyś kilka lat temu koncertów w wakacje było 7-8, miasto partycypowało w kosztach w kwocie 25-40 tyś na wszystkie koncerty! Teraz kwota każdego pojedynczego koncertu jest kilkukrotnie wyższa i to nie dlatego że wzrosły gaże artystów :) , o szczegóły proszę zapytać w Gminie lub Domu Kultury!
Pozdrawiam
uli2010-08-16 09:27:27
Uważam, że to jest temat nr 1, którym koniecznie wymaga podjęcia jakiś działań. W swoich wypowiedziach pisał Pan o koncertach na plaży - na razie jestem przeciw. Osoby bez pracy niekoniecznie są zainteresowane chodzeniem na koncerty. Nie chcę aby ze środków gminnych szły na to ogromne pieniądze -chyba że znajdą się pozabudżetowi sponsorzy.
W Sierakowie są osoby pełniące funkcje kierownicze z innych gmin. Ile osób spoza Sierakowa tu pracuje? A Sierakowianie muszą szukać pracy gdzie indziej. Nie ma tu tzw. solidarności regionalnej a szkoda bo gdzie indziej można usłyszeć że jeśli będzie praca np. w szkole to tylko w przypadku jeśli nikt z tego regionu się nie zgłosi. U nas niestety tego NIE MA. Nic dziwnego że ludzie są po prostu zmuszeni stąd wyjeżdżać. Uważam, że przy takich samych kwalifikacjach pierwszeństwo w zatrudnieniu w placówkach budżetowych i im podlegających powinny mieć osoby z tej gminy. Chyba nie zostało to jasno powiedziane osobom pełniącym funkcje kierownicze. Jakie są Pana zapatrywania na ten temat?
Monika2010-07-31 11:24:33
Również z dużym zainteresowaniem przeczytałam powyższy artykuł, przyznaję trafność w podjęciu tematu. Niewątpliwie jest to jeden z poważniejszych problemów naszego terenu. Zgadzam się 100% z kolegom Dariuszem, który trafnie ujął problem.
Mam 26 lat i za sobą mam studia inżynierskie na kierunku Ochrona Środowiska, od dwóch lat szukam stałej pracy by ze spokojem udać się na studia II stopnia, ale oprócz prac dorywczych trwających nie dłużej niż pół roku nie udało mi się znaleźć, zawszę słyszę że pieniążki się skończyły na przedłużenie umowy. Już sama nie wiem jaką drogą mam iść by efekt był widoczny.
Ja ze swojej strony życzę Panu powodzenia i efektywnej pracy na rzecz naszej pięknej krainy 100 jezior.
Dariusz Cieciora2010-07-30 11:13:00
Panie Pawle!
Z ogromnym entuzjazmem przeczytałem powyższy artykuł. Mam 25 lat i właśnie ukończyłem studia magisterskie w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Poznaniu na kierunku Administracja Publiczna. Chciałbym móc wykorzystać zdobytą wiedzę i rozwijać się zawodowo w Sierakowie. Ale czy jest to możliwe? Chyba nie-a dlaczego-odpowiedź jest prosta-nie ma gdzie. Prawdopodobnie rozwiązaniem byłaby emigracja do większego miasta (zrobiła tak zresztą większość moich znajomych). Ale ja nie chcę emigrować. To w Sierakowie się urodziłem, spędziłem cudowne dzieciństwo i to tutaj chcę założyć rodzinę (a co najważniejsze chciałbym mieć taką możliwość). Cieszę się, że osoba zorientowana w obecnej sytuacji naszego miasta chce zawalczyć o lepszą przyszłość jego młodych mieszkańców.
Pozostaje mi życzyć Panu ogromnych pokładów wytrwałości w dążeniu do realizacji wyznaczonych sobie celów.
Powrót do strony głównej
Contacts Contacts