O mnie w internecie
Liczba odwiedzin:
114461
Znajdź mnie
Menedżer czy polityk?

Kiedyś bywało tak, że do polityki trafiały osoby o pewnym dorobku życiowym. Każdy pracował na swoje sukcesy, które dawały mu określoną pozycję w społeczeństwie. A nabyte doświadczenie wykorzystywano w służbie społeczeństwu. Obecnie obserwujemy zjawisko tworzenia się zawodu: polityk. Tylko czym wyróżnia się ten „zawód”?
Normalnie jest tak, że idziemy do pracy, szef wyznacza nam zadania i je realizujemy. Jeżeli sami jesteśmy szefami, to oczywiście zadania musimy sami sobie wyznaczać. Teraz wyobraźmy sobie, że zawodowy polityk idzie do pracy. Jeżeli jest politykiem wysokiego szczebla, to wyznacza sobie zadania. No i zastanówmy się jakie on może mieć cele zawodowe? Może oczywiście kreślić i realizować przyjętą strategię rozwoju. Ale to może wymagać podejmowania odważnych decyzji, co grozi problemami w najbliższych wyborach. Więc przeformułowuje swoje zadania na „strategię trwania na stanowisku”. I, jako człowiek inteligentny i skuteczny, zaczyna ją realizować.
Trzeba oddać, że strategia „integracji ze stołkiem” wymaga nie lada umiejętności. Nie jest łatwo nic nie robić i umiejętnie wmawiać ludziom, że jest inaczej. Polityk działa też w dużym stresie, bo przecież posiada jedyną nabytą umiejętność – bycia politykiem. I jak go nie wybiorą, to co będzie robił w życiu? Nie znajdzie też innej pracy, bo np. liczba miejsc pracy w okolicy mocno się skurczyła, być może, że za jego sprawą. Więc skupia się na reelekcji. A robota – ta prawdziwa – leży oczywiście odłogiem.
No i jak się wtedy zachowuje osoba, która nie ma wyników, ale nie chce stracić pracy? Zabiega o przychylność szefa zanim ten się zorientuje, że z jego pracy nic nie wynika. W tym przypadku szefem jest elektorat. Technologia jest prosta. Trzeba skupić wokół siebie grono wiernych maruderów, którzy dość wiernie przyklaskują jego poczynaniom. Głównie dlatego, że sami nie mają się czym pochwalić, jeżeli chodzi o efekty własnej pracy. Najgorsze jest to, że w tym „zakładzie” pracuje z reguły wiele osób, które aż rwą się do pracy. Tylko, że to bardzo silne (siłą swojego ojca duchowego) grono maruderów, jak ich określiłem, nie pozwala im na rzetelną pracę. Chociażby dlatego, że dużo czasu zajmuje odpychanie od siebie „trucicieli”. I rozpościeraniem swoich czarnych scenariuszy, opartych na budowaniu atmosfery strachu opartego na wizji rzekomych kataklizmów jakie niesie za sobą postęp. Postęp, o którym ci ludzie potrafili już zapomnieć przez szereg lat.
Dla odmiany, menedżer nie może realizować strategii integracji ze stołkiem. Bo nikt mu na to nie pozwoli. Ale też nie musi. Głównie dlatego, że może pracować gdzie indziej, nawet po zakończeniu kadencji. Specyfika jego zawodu daje mu pełen wachlarz możliwości zawodowych. Ponadto zna się na realizacji i rozumie wartość szybkości w podejmowaniu decyzji. Przedsiębiorczość polega głównie na podejmowaniu szeregu ryzyk. Ale ryzyko ma to do siebie, że dotyczy zawsze przyszłości. A jak mawiają praktycy zarządzania – trudno jest przewidywać – zwłaszcza przyszłość. Kto się boi ryzyka, ten się boi przyszłości. I nie może być przywódcą. Może co najwyżej „pełnić funkcję…”.
Dlatego przedsiębiorstwa nie zatrudniają na stanowiska kierownicze osób wykazujących cechy charakterystyczne dla zawodu polityk. A osoby, które ewoluują w kierunku zawodowego politykierstwa szybko „otrzymują szansę rozwoju poza strukturami firmy”.
Zastrzegam, że zbieżność osób i faktów poruszonych w tym artykule jest całkowicie przypadkowa i nie zamierzona.

Bookmark and Share

* Nick:
* Treść komentarza:
Dodaj komentarz
obywatel2010-08-11 10:39:38
Witam!
Uważam po przeczytaniu kolejnych wpisów, że w Sierakowie liczy się KTO a nie co zrobiL.
Panie Pawle !
Jest Pan pierwszym ...... który podjął debatę na temat przyszłości.Żeby podjąć jakieś wnioski i działania trzeba wysłuchać samych zainteresowanych czyli mieszkańców. Dotychczas toczą się dyskusje kto z kim i dlaczego. Właśnie dlatego powinno się to zakończyć. Zarzuca się Panu, że z Warszawy. To chyba nawet lepiej, bo jest Pan z poza "układu" i to jest Pana ogromnym atutem. Jako mieszkańcy powinniśmy tylko czerpać korzyści z doświadczenia. Zdaję sobie sprawę, że jest to dla niektórych obywateli zbyt ambitne. Mamy przyszłość budować a nie powielać na tych samych błędach no i w tym samym gronie.
Pozdrawiam
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-11 07:49:49
Panie Marcinie,
Nijako w nawiązaniu do mojego, wczorajszego artykułu o manipulacji, powinienem podziękować, że łączy Pan przyszłość Sierakowa z moją przyszłością. To oczywiście żart. Ale też fajny przykład na manipulację poprzez przypisywanie nieprawdziwych wypowiedzi. Prawda jest jednak taka, że z przyczyn emocjonalnych nie potrafię się wyprowadzić z Sierakowa. Mimo, że mam na prawdę super pracę gdzie indziej. I zamiast strzelić "focha z przytupem" i obrócić się na pięcie, jak wielu, próbuję coś zmienić. Na początek - postanowiłem głośno powiedzieć co mnie boli.
Ma Pan sporo racji, też cenię sobie jasność sytuacji. Zależy mi jednak na tym, żeby ten blog był o przyszłości Sierakowa, a nie pyskówką nt. kolejnych takich czy innych wyborów. Proszę też pamiętać, że nie zbadane są wyroki Boskie. I czasem mamy słaby wpływ na to co zadzieje się w przyszłości.
Ten blog nie jest sondażem. Ja nie muszę ankietyzować, żeby dowiedzieć się co boli moich bliższych czy dalszych sąsiadów. Jest to raczej forma autoprezentacji.
No i "fala" oczywiście nie dotyczy w żaden sposób Pana. Miałem na myśli to, że aby się ten blog stał tym czym ma być, musi przejść przez czyściec zawistnych ataków.
I - odnosząc się do wpisu do wczorajszego artykułu - proszę "rzucić" na forum z jakimi treściami się Pan nie zgadza? Chętnie zapoznamy się z innym punktem widzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Marcin2010-08-10 19:35:33
Blog o przyszłości Sierakowa i o Panu, chyba Pan nie zaprzeczy? Blog w którym jednym z tematów przewodnich jest przyszłośc Sierakowa...
A kolejnośc jest następująca. Najpierw Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej ogłasza datę Wyborów Samorządowych 2010, później następuje rejestracja komitetów i kandydatów. Od momentu rejestracji formalnie jest się kandydatem. I Pan wie o tym doskonale i ja to wiem.
Wyrażenie chęci kandydowania nie jest ogłaszaniem się kandydatem! " Będę kandydował" lub "mam zamiar kandydowac", "noszę się z takim zamiarem" to zwroty i słowa które nikogo nie obrażają, i w świetle prawa polskiego nie noszą znamion czynu karalnego! Uważam iż jest Pan bardzo inteligentnym człowiekiem i wyrażeń określających chęc kandydowania w najbliższej przyszłości znalazł by Pan najmniej kilkanaście... Ale Pan nie chce "grac w otwarte karty"?
Zgodzę się iż blog ten w założeniu miał przybliżyc Panu wizję i poglądy mieszkańców Sierakowa i w tym nadrzędnym celu został utworzony. To internetowe badanie poznawcze lokalnej opinii publicznej... :) Czyżby aby "dac czego chcą"?
Rozumiem strategie działania, pochwalam właściwe podejście, jednocześnie drażni mnie ten jeden jedyny szczegół jakim jest brak wyrażenia NA TYM BLOGU chęci kandydowania.
Skoro istnieją lokalne komórki, które popierają Pana pomysł wzięcia udziału w zbliżających się wyborach, to robienie tajemnicy z decyzji którą podjął Pan znaczne wcześniej, przez wiedzących o tym mieszkańców naszej gminy może byc postrzegane bardzo różnie...
W każdym razie nie miałem zamiaru dolewac kropli do "fali brudnej krytyki", osobiście darzę Pana sympatią i szacunkiem.
Serdecznie pozdrawiam.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-10 13:39:00
Skąd takie posądzenia? Nie robię z niczego tajemnicy.
Ale jest blog o przyszłości Sierakowa, a nie o mojej przyszłości. Są to jedynie moje myśli i pomysły na temat problemów otaczającej nas rzeczywistości. Miałem nadzieję, że niektórzy podchwycą ten sposób komunikacji. Ale zanim to się zadzieje, widać - musi się przelać przez niego fala brudnej krytyki. Chociaż na razie musiałem troszkę zwolnić "produkcję" - bo zwyczajnie - urlop mi się skończył.
Przy okazji informuję, że do rejestracji kandydatów mamy jeszcze przynajmniej miesiąc. I chyba szybko okaże się kto jest, a kto nie jest kandydatem? Decyzje osobiste, ale nie zrealizowane są zawsze sprawą (nomen omen) osobistą. Innymi słowy, nie ma jeszcze kandydatów, bo nie było jeszcze rejestracji. A publiczne głoszenie się dziś kandydatem np. na radnego czy burmistrza jest zwyczajnym wprowadzaniem odbiorcy w błąd. I zdaje się, że nawet karalnym. Ponadto, nie jest elegancko nazywać się kimś, kim się nie jest.
Pozdrawiam.
Dominik2010-08-10 12:57:58
Osobiście myślę, że gdyby Pawłowi rzeczywiście zależało na "cenzurowaniu" treści, które nie do końca są mu przychylne to posty podobne od tych, które na tym blogu się pojawiają, nie zobaczyłyby światła dziennego... bo Chłopaki piszą głównie po nocach ;-)
Marcin2010-08-10 12:44:03
Panie Pawle dlaczego decyzja o kandydowaniu w zbliżających się wyborach samorządowych, na tym blogu jest "póki co" tajemnicą? Wszystko jest tu ładnie pięknie i inteligentnie, no prawie wszystko, a jak wiadomo prawie robi wielką różnicę...
Literatka2010-08-10 11:32:25
Troszkę przydługawe te paszkwile "Chłopaków..." Dobre do poduszki. Wiadomo, jak nie wie się co napisać, to ważne, żeby było chociaż długo...
Mam pytanie do wielgachnej. Zarzucasz, że "po trupach" czy, że "do celu"? Ja na przykład nie widzę żadnych trupów, ale za to widzę konsekwentne dążenie do celu. To chyba dobrze. Byle ten cel był dobrze wytyczany.
No i wyraźnie nie znasz faceta. Po czym to wnioskujesz? Ja z nim pracowałam i zupełnie nie jest taki, jak piszesz.
Analityk2010-08-10 10:02:22
Jak "Chłopaki..." dorosną, to może będzie warto z nimi pogadać...
Póki co, nie ma co ich przekonywać. Lepiej niech idą spać, bo wyraźnie są przemęczeni.

Po zdemaskowaniu ich metody na dyskredytację Pana, teraz będą pluć czystą agresją. I pewnie pod różnymi nickami. Jak już to robili wcześniej.
Standard. Przykry, ale niestety standard.
Pan się nie daje, Panie Pawle.

Jakoś nie widzę, żeby usuwał Pan niewygodne sobie wpisy. Całkiem tego sporo. Ale wiadomo, oni wiedzą lepiej...
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-10 08:58:10
"Chłopaki...".

Gratuluję kolejnej mistyfikacji. Próba manipulacji faktami w czystym wydaniu. Teraz już nie mam wątpliwości, że chodzi o atak na moją osobę, a nie o jakikolwiek dialog czy współdziałanie. Wiecie, że to w pewien, przewrotny sposób, to mi nawet pochlebia. Jeszcze wczoraj nieznany, dziś staje się celem bezpardonowego ataku manipulatorów. Nieźle, jak na 2 tygodnie istnienia w życiu publicznym!

Dziękuję za deklarację i dobre rady. Chociaż aż tak naiwny to nie jestem, żeby wierzyć, że popularność mojego bloga nie będzie już Was kuła w oczy.

Odpowiadam "Wielgachnej". Komentarze wulgarne nie tylko można, ale i trzeba kasować. No i wysnuwa Pani błędne i krzywdzące tezy, bo ja (w odróżnieniu od innych) nieprzerwanie od chwili urodzenia mieszkam w Sierakowie. Nie wiem skąd informacje, że mieszkam w Warszawie. Ja tam pracuję, ale mieszkam cały czas w Sierakowie. Zresztą moja rodzina mieszka w tym mieście już niemal 400 lat.

Pozdrawiam.
Wojciech2010-08-10 08:23:16
Chłopaki... od popisywania się wiadomościami encyklopedycznymi są różnego rodzaju konkursy. Uważam,że łapanie za słówka na blogu jest nieodpowiednie .A może nie macie nic ciekawszego do powiedzenia?
Chłopaki...2010-08-09 23:22:29
Niech to faktycznie będzie epilog tego przykrego przedstawienia.
Kol. Analitykowi przybliżamy, że na klawiaturze mieszczą się dwie dłonie i to najlepiej tej samej osoby, więc konstruowanie zdań odbywa się zawsze w jednym umyśle na raz, co nie zmienia faktu, że osoba do tego powołana pisze w imieniu własnym i tych, którzy utożsamiają się z tym stanowiskiem - tyle z analizy /tej prawdziwej/.
Nie wiem, czy to jakaś fobia, że popadacie Panowie w obsesję poznania adwersarza i jedynie to spędza Wam sen z powiek, ale my chcieliśmy się tylko przekonać, czy ta "nowa propozycja" to jakiś konkret czy fałszywka , i nie ukrywamy, że te kilka dni wystarczyło, aby po wielu niekiedy mało sympatycznych wymianach zdań /bardziej "po męsku" niż "na okrągło"/, zobaczyć prawdziwy obraz.
Co do "niszczenia inicjatywy", proszę naprawdę nie żartować. - Jakiej inicjatywy...?
Permanentny zarzut braku rzeczowej dyskusji, jak rozumiemy nie dotyczy Kolegów "z tej samej bajki", bo w przeciwieństwie do naszych komentarzy, w których argumenty poparte są definicjami /Wikipedia/ czy regulaminami /WP.pl/ i odnoszą się zawsze do poruszanego problemu /inna sprawa, że ich temat jest trochę "nie na temat"/, nie poruszyliście Panowie żadnej ciekawej kwestii, za wyjątkiem ślepej krytyki /nie popartej rzeczowymi argumentami/ i domniemaniami na temat płci, liczby pojedynczej/mnogiej, czy pory pracy na komputerze...
Nawiasem mówiąc, gdyby ktoś z naszych, niezwiązanych z tematem znajomych, chciał jeszcze zabrać głos na tym blogu /chociaż myślę, że po naszych doświadczeniach niewielu będzie chętnych/, to przekażemy, aby napisali swój PESEL i broń Boże nie korzystali z tego samego sprzętu, bo będą spaleni.
Panowie! Kabaret!
Reasumując, myśleliśmy, że po pierwszym "przetarciu", będziemy mogli przejść do tematów zbliżonych głównemu przesłaniu, ale taki obrót sprawy ukazał nam zaplecze tego pseudo-forum /naszym zdaniem - żeby znowu nie prowokować/ i tak jak wcześniej pisaliśmy, postaramy się utworzyć własny.
Nie wiemy kiedy, bo nie jesteśmy przygotowani, ale bardzo byśmy chcieli...
Pozdrowienia od Chłopaków..., Chłopaka..., Chłopczycy... – nieważne, treści pozostają bez zmian; z tą usuniętą, nad którą tak się „zawiesiliśmy”, że zdominowało to temat przewodni.
Przypomnę, że nasza pierwsza wypowiedź /komfort bloga, że można to łatwo sprawdzić poniżej/ stanowiła, co prawda bardzo bezpośredni i lekko prowokujący komentarz, ale bardzo merytoryczny! Forma /retoryka/ ma też swoją rolę, bo jeśli mój ton jest bardziej ostry i bezpośredni, to szybciej pobudzi on umysły; abyśmy się obudzili z tej powszechnej beznadziei i poczucia bezsilności.

A Pan, Panie Pawle /ten „Kolega” to też było takie przyjazno-prowokacyjne/, powinien /naszym zdaniem/ nauczyć się najpierw przyjmowania krytyki / usunięcie wpisu sprowokowało te „wysokie tony”/ – bez tego nie ma mowy o żadnej służbie publicznej.
Tam trzeba walczyć z zawodowcami manipulacji i wyprowadzania z równowagi o każdy euro cent, bo taką mamy dzisiaj rzeczywistość – tu Pańska znajomość zawiłości dotacji jest nie do przecenienia, ale nich Pan nie „przestrzeli” swojego potencjału, bo zamiast słodyczy nobilitacji pozostanie gorycz porażki.
Z wyrazami szacunku, za zaangażowanie… Chłopaki i Dziewczyny... z Polski.
wielgachna2010-08-09 21:37:11
Jestem oburzona zachowaniem przyszłego kandydata na burmistrza (chociaż tak się jeszcze nie określa). Jak można zakładać blog, zapraszać do niego Sierakowian, później kasować ich wypowiedzi. Nie mogę sobie wyobrazić jak w Urzędzie Gminy w pokoju Burmistrza siedzi nadęty typ i rozmawia tylko z ''wygodnymi mu ludźmi''. Ciekawe kto będzie przeprowadzał selekcję, czy znajdzie się ktoś o tak podobnym spojrzeniu na świat, a właściwie na ludzi. Wątpliwe dla mnie jest czy owy ''przyszły kandydat na burmistrza'' zna społeczność sierakowską, tym bardziej, że od kilku lat mieszka w Warszawie. Uważam, że aby zostać burmistrzem trzeba utożsamiać się z ludźmi, którzy mają na niego głosować. Troszkę mnie przeraża fakt stosowania warszawskich gierek na lokalnym podwórku. To się nie sprawdzi. Sądzę, że w Sierakowie i okolicy mieszkają ludzie, którzy właściwie ocenią zapędy Pana Pawła J. Prętkiewicza. Po trupach do celu. Niezbyt udany slogan wyborczy. Ale cóż, każdy ma prawo realizować swoje cele w dowolny sposób.
Wojciech2010-08-09 17:08:16
Podpisujący się "Chłopaki..." uderzy w Pana z boku,a tłumaczenie "Zaskoczonej" jest prymitywnym i niewiarygodnym blefem.
Dominik2010-08-09 12:17:58
Ciekawa sprawa z tym pożyczaniem sobie komputera w niedzielę, po północy. Znając specyfikę Pawła osoby - wnikliwego obserwatora otaczających nas zjawisk - na pewno w to uwierzył...
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-09 10:10:37
Przepraszam zatem Panią Kamilę.
Wyjaśniam, że starsze artykuły można odnaleźć po kategorii (lista z lewej strony). Na pierwszej stronie znajduje się jedynie 5 najmłodszych artykułów.
Jeżeli jednak chodzi o inny, techniczny problem, to muszę to zgłosić informatykom. Proszę jedynie o przykład, którego komentarza czy artykułu nie mogła Pani odnaleźć? Chociaż pora i ton w jakim Pani pisała sugerują inne intencje. Ale wolę założyć dobre intencje. Bo taki już jestem.
No i radzę uważać od kogo Pani użycza kompa ;-) Zwłaszcza po północy.
I proszę, żebyśmy się już więcej nie wdawali w jałową dyskusję na tematy techniczne czy wiarygodności mojego bloga. Bo nie o to chodzi. Nie chcę bowiem kształtować opinii, tylko zwracać uwagę na kolejne, lokalne problemy. I podawać pomysły na ich rozwiązanie.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-09 10:02:20
Do Marcina.
Nie uważam, żeby przynależność do jakiejkolwiek legalnie i demokratycznie działającej partii mogła być podstawą do obrazy czy szkalowania.
Chociaż uważam, że zjadliwość i zawiść, jaka płynie z komentarzy "Chłopaków..." jest zupełnie bezpartyjna i nie ma związku z żadną siłą polityczną.
Marcin2010-08-09 04:23:01
Chłopaki ... są z PiSu! To wszystko wyjaśnia :)
zaskoczona Kamila Rożniak, już nie anonimowa:)2010-08-08 19:06:41
Pragnę wyjaśnić dwie sprawy: to, że ktoś korzysta z tego samego komputera nie oznacza, że jest tą samą osobą i nie oznacza, że podziela poglądy osoby wcześniej czy później korzystającej z tego samego urządzenia. Niestety nie posiadam jeszcze swego sprzętu, więc korzystam z okazji;) tak jak i w tym przypadku. Druga to, że właśnie zobaczyłam, że mój wcześniejszy komentarz nie do końca był słuszny, a to dlatego, że nie wszystkie komentarze są widoczne w różnych komputerach, a korzystałam z trzech wchodząc na Pańskiego bloga.Nie umiem tego wyjaśnić, ale np w tym urządzenia wyświetlają się wszystkie wpisy, a w innym nie, więc oskarżenie moje nie było do końca słuszne, mimo,że spowodowane tą dziwną sytuacją:( Przepraszam więc, jeśli uraziłam, ale to wynikło z tego niezrozumiałego dla mnie błędu technicznego(?). Może wie Pan dlaczego tak jest i to wytłumaczy, aby już nikt nie popełnił takiej gafy jak ja, bo dla obu stron to był chyba niemiły incydent, wnioskując po dość ostrych komentarzach. Naprawdę, przykro mi, że tak się stało.
A do Zaskoczonej to raczej powinno się zwracać jak do dziewczyny, nawet jakby miał się pod nią podszywać jakiś chłopak, z którym akurat chwilowo połączyła mnie wspólna klawiatura;)
Z całego serca życzę powodzenia i wytrwałego poszukiwania prawdy, bo tylko dzięki niej można cokolwiek budować. Powodzenia!
Analityk2010-08-08 13:02:40
Hehe! Fajne te chłopaki!
Widać mają problem nie tylko z odpowiednim przypisaniem sobie rodzaju męskiego czy żeńskiego. Zwracam uwagę, że autor w tekście pisanym o 3.00 rypnął się i użył zwrotu "Obaj jadnak wiemy...". Czyli obaj - Pan i on. Więc pewnie też nadużywa liczby mnogiej. i dalej - można się zastanowić czy równie prawdziwe jest "z Sierakowa".
A Pan wymaga od nich rzeczowej dyskusji! Niby jak? Wstydziłby się Pan ;-)
Nie ma co sobie nimi głowy zawracać.
Komentator2010-08-08 10:07:23
Wielce szkodliwa dla przyszłosci Sierakowa jest postawa osoby podpisującej się "chłopaki...". W opublikowanych trzech tekstach (prawdopodobnie również w czwartym) przybija silna frustracja nakierowana na niszczenie jakiejkolwiek inicjatywy i uziemienia ludzi z pomysłami. Może to nie jest frusttracja, a perfidna próba zrobiebnia kariery przez ośmieszanie na starcie urojonych przeciwników?
Osbesyjne teksty pisane i publikowane o 3.00 w nocy mają charakte bicia brudnej piany i nie wnoszą nic konstruktywnego. Wiele dobrych inicjatyw i pomysłów w przyszłości tak właśnie padło.
Życzę powodzenia Panie Pawle. Tak trzymać!

P.S. Wbrew prześmiewczym opiniom w Sierakowie od szeregu lat odbywają się imprezy "dni konia" pod nazwą "Tarpaniada". Tylko poszerzyć, nadać odpowiednią rangę i wypromować tą inicjatywę.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-08 09:29:29
Do "Chłopaków..." i "Zaskoczonej", bo to ta sama osoba (ten sam nr IP komputera). Więc nie wiem jakiej formy grzecznościowej użyć do tej osoby: "Pan" czy "Pani"?
Witam zatem mistrza lub mistrzynię prymitywnej manipulacji!!!
Oczywiście, że nic (prócz jednego, wulgarnego komentarza) nie zniknęło z mojej strony. Bzdura. I jawna manipulacja. Zresztą nie jedyna w tych wpisach.
To oczywista próba dyskredytacji wiarygodności mojego bloga. Co świadczy o jego trafności i popularności. No i wyraźnie wskazuje intencje tych nicków. Zresztą jest to typowa, zawistna reakcja na cudzy sukces. Sukces, który wyraźnie nie daje zasnąć autorom tych komentarzy. Myślę, że czytelnicy z łatwością to rozsądzą.
Trzeba wyraźnie przyznać, że nie potrafi Pan/Pani dyskutować. Dowodów na to istnieje całe mnóstwo. Może brakuje Panu/Pani pomysłów? A na pewno odwagi. Faktycznie, lepiej będzie, jak swoje frustracje zacznie Pan/Pani wylewać na własnym blogu.
Mimo wszystko, pozdrawiam, i życzę sukcesu w kreowaniu swojego, zapewne anonimowego, bloga.
I deklaruję, że nie obrażam się na to, że kopiuje Pan/Pani mój pomysł. Jak się nie ma własnych pomysłów, to zawsze warto skorzystać z cudzych.
Cłopaki...2010-08-08 01:31:09
Sam Kolega widzi, że ten blog, to forum jedynie dla klakierów...

Tu, prawdziwa debata już się zakończyła - nie oszukujmy się.
Po krótkim sprawdzianie przekonaliśmy się z kim mamy do czynienia.
Jak będziemy mięli ochotę komuś podmaślić, to się odezwiemy.

Powodzenia w tym, co Kolega robi.

A propos podpisywania się, to termin "Nick", który Kolega sam zaproponował jako podpis dla gości, oznacza /cyt za wikipedią/:
"Nick (z ang. nickname – przezwisko, pseudonim) – po polsku ksywa, jednak termin ten często używany jest w polskojęzycznych programach do określenia pseudonimu/loginu/identyfikatora itp." - tak więc wszystkie wcześniejsze wypowiedzi Kolegi na ten temat pozostawiamy bez komentarza.

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, zakładamy własny blog.

Pozdrawiamy i zapraszamy już dziś do prawdziwej debaty, wolnej od cenzury i poprawności politycznej.
Zaskoczona2010-08-08 00:23:58
Coś chciałam skomentować co dziś tutaj przeczytałam, ale tego już nie ma???!! Jestem zaskoczona, czyżby Pan Paweł wyrzucał ze "swej piaskownicy" jeśli mu ktoś niemiły???
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-07 12:03:29
Do "Chłopaków..."
Dziękuję bardzo za cenne uwagi. Zwłaszcza za to, że nie zostały one tym razem okraszone wulgaryzmami.
Zapewniam, że nie mam możliwości ingerencji w komentarze, np "kropkując" takie czy inne frazy. Bo nie zamierzałem tego robić. I nigdy nie zapraszałem do anonimowej dyskusji. Zresztą niektórzy mają na tyle odwagi, żeby się podpisać.
Oczywiście, że dostrzegam problem narkotykowy czy alkoholowy wśród młodzieży. Ale nie będę propagował opinii, że cała sierakowska młodzież ma z tym problem. A tak właśnie Pan to ujął. I to jeszcze w sposób wulgarny. I to jest jedyny powód, dla którego wycofałem ten wpis.
Bardzo się natomiast cieszę, że nie tylko mnie leży na sercu przyszłość Sierakowa. Świadczy o tym pora, w jakiej wysłał Pan ten komentarz. Mnie też czasami różne lokalne problemy spędzają sen z powiek. Bardzo fajnie, że się różnimy w poglądach. Czasy, w których zakazane było różnienie się poglądami chyba odeszły już w niepamięć. I całe szczęście! A coś konstruktywnego może powstać jedynie z kompilacji poglądów. A nie z przyklaskiwania, jak to ma miejsce dziś.
Szkoda tylko, że nie przedstawia Pan żadnego pomysłu. I skupia się Pan na krytyce mojej osoby i mojego bloga (zazdrość czy konkurencja?), a nie - na krytyce moich pomysłów. Co wyraźnie wskazuje cel polityczny. Brakuje mi w Pana komentarzach konstruktywnej krytyki. Rozumiem, że z pomysłami czeka Pan na dogodną okazję. Tak, jakby Sierakowianie byli godni Pańskich pomysłów jedynie przy odpowiedniej okazji politycznej. Szkoda, bo wygląda na to, że ma Pan niezłe rozeznanie w lokalnej sytuacji i pewnie, przy odrobinie dobrej, bezinteresownej woli - sporo mógłby Pan wnieść do tej dyskusji.
Moje pomysły rzucam bezinteresownie i natychmiast. Staję w pozycji doradcy, z którego pomysłów można skorzystać lub nie. A najlepiej je zmodyfikować, ulepszyć i wdrożyć. Nie jestem bowiem politykiem, nikogo, oprócz siebie nie reprezentuję, ani nie pełnię żadnej funkcji wykonawczej w gminie. Ale czuję się Sierakowianinem, co daje mi prawo do przedstawiania pomysłów.
Oczywistym jest dla mnie, że jestem "świeżą krwią" odrzucaną przez chory organizm lokalnych politycznych powiązań. I bardzo się cieszę, że mnie Pan na ten"odrzut" uodparnia.
Jeszcze raz dziękuję. Szczerze przyznam, że z ciekawością zaglądam czekając na Pańskie wpisy. Pozdrawiam i zachęcam do dalszych wpisów. Liczę też, że kiedyś nadejdzie taki moment, że będziemy mogli porozmawiać na żywo.
Pozdrawiam.
Chłopaki...2010-08-07 02:55:34
Jeżeli Kolega nie widzi tego problemu /ucieczka w alkohol i narkotyki młodych ludzi/, to znaczy, że nie widzi i nie obejmuje całej społeczności sierakowskiej.

Co do usunięcia tekstu, to jeszcze raz powtarzamy: nie miał Kolega prawa tego robić i mydlenie oczu pt. "Nie mam możliwości jakiejkolwiek ingerencji w tekst komentarza, więc mogę go jedynie puścić lub wycofać." - nie pozwala poważnie potraktować takiego uzasadnienia, bo wiadomo, że mógł Kolega wykropkować te dwa dobitne /nie obraźliwe!/ przymiotniki i wkleić tekst ponownie z odpowiednią adnotacją.

Jeśli chodzi o ponoszenie jakiejś odpowiedzialności, czy wręcz "Legitymizowania cudzych myśli", to przypominamy, że największe portale nie mają z tym problemu, jak np. regulamin obowiązujący w WP.PL:
"Będziemy usuwać opinie (zgodnie z postanowieniami regulaminu forum.wp.pl), które:
1.zawierają treści dyskryminujące rasę, narodowość, język, religię, a także nawołujące do przemocy lub posiadające charakter pornograficzny,
2.są wulgarne, zawierają słowa powszechnie uznane za niecenzuralne, naruszają zasady współżycia społecznego,
3.zawierają dane osobowe i teleadresowe,
4.zawierają reklamy produktów lub usług,
5.propagują alkohol, narkotyki lub inne środki odurzające,
6.obrażają osoby publiczne,
7.łamią prawa autorskie lub przyczyniają się do ich naruszania,
8.zawierają uwagi skierowane obsługi serwisu."
- Więc niech się Kolega nie boi odpowiedzialności, a już tym bardziej "legitymizowania" - w WP nie wpadli nato, że ktoś może utożsamiać zaproszonych do dyskusji z... zapraszającym.

I pozostaje jeszcze argument anonimowości - poukładajmy go od początku:
1. Kolega postanawia stać się osobą publiczną /mówię tu tylko o blogu i poruszanych tematach/, następnie
2. zaprasza /wręcz prowokuje/ do dyskusji i oceny swoich spostrzeżeń przez anonimowych odbiorców, po czym
3. ma pretensje o to, że są... anonimowi.

Kolega wybaczy, ale to nie my się "wyświetlamy"; my jedynie korzystamy z wielkiego dobrodziejstwa jaką jest rzetelna, bo anonimowa, dyskusja na wirtualnych forach - taki komfort dzisiaj mamy!

Jeśli podejmiemy decyzję o publicznym wystąpieniu /podobnie jak Kolega aktualnie/, z pewnością się przedstawimy.

Obaj jednak wiemy, że powyższe niby-argumenty nie są prawdziwą przyczyną usunięcia tego wpisu, ale to, co niejako sam Kolega pisze: "Proponuję zatem przepisanie go bez kontrowersyjnych tez." - Co tu dużo komentować: dyskusja bez kontrowersyjnych tez?! Usuwanie kontrowersyjnych tez?! - Cenzura w najczystrzej postaci.

A co mamy w zamian?
- "Dzień Konia"?
Odtwórzmy dawną świetność, podnieśmy to co upada, a później pomyślimy o nowościach.

Czas się za to wziąść...

Pozdrawiamy.

Paweł J. Prętkiewicz2010-08-05 09:00:39
Do "Chłopaków..."
Proszę nie odnosić się do mnie, jako do quasi-kandydata. To dziwne sformułowanie. Tym bardziej, że ja nigdzie nie kandyduję. Może w przyszłości...
Nie zamierzam publikować anonimowych treści o charakterze obraźliwym. Bo skoro autor się ich wstydzi i nie chce ich podpisać, to dlaczego ja mam to robić? Zresztą ten tekst widniał przedwczoraj około 3 godziny, zanim podjąłem decyzję o jego wycofaniu. To była trudna decyzja. Zabodła mnie w tym tekście lansowana, niesprawiedliwa teza, że najważniejszym problemem sierakowskiej młodzieży jest (ujmę to znacznie łagodniej) zbytnia popularność narkotyków i alkoholu.
Nie mam możliwości jakiejkolwiek ingerencji w tekst komentarza, więc mogę go jedynie puścić lub wycofać. Proponuję zatem przepisanie go bez kontrowersyjnych tez. Chętnie go opublikuję. Jest tam sporo bardzo fajnych spostrzeżeń. Jeżeli nie posiada go Pan, to mogę go przemailować. Ale nie będę go publikował z mojego komputera i jeszcze pod cudzym nickiem.
Oczywiście, że "Wyborca" to nie ja. Ja zawsze publikuję pod własnym imieniem i nazwiskiem. Zresztą - jak widać nie wszystkie treści "Wyborcy" są dla mnie korzystne. Natomiast wygląda na to, że "Zatroskana" trafiła w dziesiątkę. Ja np. nie potrafię porównywać stylu pisania. Ale to nie jedyny talent polonistyczny nicku "Chłopaki...". Chociaż najwyraźniej czasem się myli, jak z przypisaniem mnie nicku "Wyborca".
Zaręczam, że opublikuję każdą kontrowersyjną tezę, jeżeli autor się pod nią podpisze własnym imieniem i nazwiskiem. Nie zamierzam legitymizować cudzych myśli. Bo za chwilę się jeszcze dowiem, że "Chłopaki...", to też ja. Bo przecież nasza wymiana zdań wyraźnie podnosi popularność mojej strony. I za to najbardziej dziękuję mojemu adwersarzowi.
A prawo do otwarcia własnego bloga ma każdy. Tyle, że nie każdy ma odwagę publikować myśli pod własnym nazwiskiem. Zwłaszcza te niewygodne politycznie myśli.
Pozdrawiam serdecznie. I życzę wytrwałości w podkreślaniu moich umiejętności menedżerskich i biznesowych. Widać, musimy znać się prywatnie, skoro ma Pan o mnie takie dobre zdanie.
Chłopaki z Sierakowa... i nie tylko2010-08-04 23:10:08
No, to mamy coraz ciekawszy obraz quasi-kandydata: myśleliśmy już, że co prawda w bólach, ale się dogadaliśmy, a tu taki - mówiąc kolokwialnie - klops...
Otóż, żeby niczego nie pominąć, po pierwsze: jak Kolega chce naprawdę rozmawiać, to takie zachowanie, jak usuwanie wypowiedzi, uznajemy za pierwszy i ostatni wypadek, bo to dyskwalifikuje rozmówcę i obraża oponenta.

Mimo, że blog który stał się forum tej dyskusji należy do Kolegi, to przypominamy, że zostaliśmy tu zaproszeni i takie zachowanie jest szczytem bezczelności - naruszeniem elementarnych zasad gościnności, a nade wszystko dobrego wychowania.

"Przepraszam tych, którzy mieli wątpliwą okazję to przeczytać." - ta wypowiedź, to jest czysta manipulacja, gdyż Kolega uzurpuje sobie prawo rozstrzygania, co będą, a czego nie będą czytali pozostali uczestnicy /goście/ tej mini-debaty.

Jeżeli w nasze wypowiedzi zawierały "obraźliwe tezy" , to znaczy, że Kolega nie rozumie czym jest obraza. Chyba, że nie chodzi tu o te dwa dosadne wyrazy /wprost oddające rzeczywistość dużej części młodego pokolenia Sierakowa / , które mógł Kolega przecież w ramach cenzorskich zapędów "wyciąć", ale o cała naszą wypowiedź, na którą nie znalazł Kolega odpowiednich kontrargumentów. Zapewniamy Kolegę, że społeczność Sierakowska jest wstanie samodzielnie dokonać oceny poszczególnych wypowiedzi. Zgodnie z anegdotą:
- Opowiem Wam fajny kawał !
- Pozwól że sami to ocenimy...

Co do wypowiedzi "Wyborcy", to jego styl jest łudząco podobny do stylu Kolegi, a jest on /styl/ nietuzinkowy.
Jak Kolega ma zapędy kreowania swojego blogu, to ten "Wyborca" bardzo tu pasuje.

Myślimy że nie starczy Koledze odwagi aby to opublikować, ale niech to będzie egzaminem prawdziwego powołania.
Lepiej głęboko spojrzeć prawdzie w oczy, niż się zaangażować i przeżyć rozczarowanie.

Pozdrawiamy i życzymy dalszych sukcesów w biznesie

PS. Jeżeli ten blog okaże się - po raz kolejny - źródłem manipulacji to utworzymy własny: nowy niezależny i nie podlegający cenzurze /za wyjątkiem wulgaryzmów i innych zakazanych prawem wypowiedzi/.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-04 06:35:14
Do "wyborcy". Dziękuję za słowa otuchy i trafność oceny niektórych zjawisk. Jednak proszę nie kojarzyć mojego blogu z nielegalną jeszcze kampanią. To jest blog o przyszłości Sierakowa a nie o przyszłości Pawła Prętkiewicza. Proszę zatem o uwagi merytoryczne. A "Chłopaki..." mają sporo trafnych spostrzeżeń. Pomimo, że nie zawsze są one są najprzyjemniejsze dla mnie. Ale jak napisałem wcześniej - nie ja tu jestem najważniejszy. Szkoda tylko, że nie mogłem opublikować ostatniego komentarza "Chłopaków..." ze względu na obraźliwe i niczym nie uzasadnione tezy wobec Sierakowian. Przyznam - sprytnie przemycane.
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-03 20:11:04
Do "Panów z Sierakowa".
Przepraszam, ale w kolejnych komentarzach przemycacie treści z którymi się nie mogę zgodzić. Dlatego Wasz ostatni komentarz wycofałem. Pomimo, że początkowo, po pobieżnym przeczytaniu - puściłem i nawet nieopatrznie pochwaliłem. Przepraszam tych, którzy mieli wątpliwą okazję to przeczytać.
Mimo wszystko pozdrawiam.
zatroskana2010-08-03 17:40:58
Chłopaki z Sierakowa......i nie tylko, to aby nie są poloniści? Może mam tylko takie wrażenie?!
wyborca2010-08-03 17:38:01
Witam !
Widzę, że Chłopaki z Sierakowa albo już są kandydatami na burmistrza albo zbierają informację dzięki Pana blogowi jak przeprowadzić kampanię już tuż, tuż..... . krytyka ze strony ....i nie tylko.... moim zdaniem przeradza się w złośliwe krytykanctwo - ale znakomicie sobie widzę Pan daje radę. Chwytanie za słówka jest sprawą naturalną w Sierakowie, a od myślenia głowa nie boli. Czasem watro posłuchać, czego od nas się oczekuje, na co zwrócić uwagę i co jest priorytetem w działaniach.Proszę dalej tworzyć swój blog, bo jak Pan widzi zainteresowanych jest coraz więcej.Znakomity sprawdzian przedwyborczy!
Pozdrawiam
Paweł J. Prętkiewicz2010-08-03 06:08:56
Dziękuję za uwagi. Przede wszystkim muszę jednak zastrzec, że nie jestem kandydatem na burmistrza. I nikt nim nie może jeszcze być. Kto się dziś tak nazywa, mija się z prawdą. Ale dziękuję za zachętę. Zwłaszcza za słowo "pierwszego". To miłe. Zwłaszcza, że nie chodzi Wam raczej o chronologię, bo przecież są tacy, którzy ogłosili się już kandydatem.
Co do uwag. Głównym celem moich artykułów jest prowokowanie do myślenia. Szukanie luk w dzisiejszym zarządzaniu gminą, tak aby podpowiedzieć dzisiejszej i przyszłej władzy w jakim kierunku zmierzać. A czego unikać. Takimi lukami są dziś np. uchylanie się od podejmowania odważnych decyzji czy podejmowanie ich jedynie z myślą o kolejnych wyborach (zamiast o realizacji strategii rozwoju). Oczywiście, że przejaskrawiam niektóre aspekty. Ale czasem jedynie tak można zwrócić uwagę na ten czy inny problem.
Co do info zastrzegającego na końcu. Nie wszystkie tezy pasują idealnie do dzisiejszych władz Sierakowa. Proszę zwrócić uwagę, że ten artykuł został umieszczony w odrębnej kategorii tematycznej.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za tę konstruktywną krytykę. Proszę wierzyć, że bardzo ją sobie cenię. Uwagi krytyczne zawsze są przeze mnie mile widziane.
Pozdrawiam.
Chłopaki z Sierakowa... i nie tylko2010-08-02 23:31:13
Witamy pierwszego kandydata na burmistrza!

Zacznijmy od początku: "Kiedyś bywało tak, że do polityki trafiały osoby o pewnym dorobku życiowym. Każdy pracował na swoje sukcesy, które dawały mu określoną pozycję w społeczeństwie. A nabyte doświadczenie wykorzystywano w służbie społeczeństwu." - Nie wiemy o jakim "kiedyś" Kolega /jesteśmy w podobnym wieku/ mówi: - o komunistycznym "kiedyś"? - o międzywojennym, opartym o zdradę stanu"kiedyś"?, bo chyba nie o ostatnim 20-leciu...

Otóż nigdy niestety nie było takiej polityki jaką przedstawiasz, natomiast zawsze większość polityków /i to trwa nieprzerwanie do dzisiaj/ takimi wizjami mężów stanu z jednej strony oraz krytyką rządzących z drugiej, próbowało zjednać sobie elektorat...

Idźmy dalej: "Kto się boi ryzyka, ten się boi przyszłości." - tu już mamy jawną kpinę ze służby publicznej.
Jak kolega pragnie ryzykować, to najlepiej terminować na własnym majątku i rodzinie, natomiast służba publiczna jest dla tych, którzy widzą i obejmują wszystkich, i w pierwszym rzędzie dbają o ich bezpieczeństwo, zwłaszcza bezpieczeństwo finansowe.

Ryzyko jest czymś koniecznym i ostatecznym jedynie w atmosferze zagrożenia i przymusu, nie może więc być "metodą działania", a tym bardziej działania w służbie publicznej.
Służba ta, to sztuka pozyskania środków na zaspokojenie potrzeb społeczności i KONKRETNE propozycje rozwoju - tego niestety zabrakło... W zamian słyszymy: "Przedsiębiorczość polega głównie na podejmowaniu szeregu ryzyk."
I jeszcze: "...rozumie wartość szybkości w podejmowaniu decyzji." - Na prawdę z szacunkiem, ale widzę u kolegi talenty skierowane zdecydowanie w inną stronę, niż służba publiczna... chyba, że w stylu takiej, jaką oglądamy nieprzerwanie od tylu już lat.
Pośpiech jest może bardzo przydatny na giełdzie, ale z pewnością nie w zarządzaniu dobrem publicznym.

"Zastrzegam, że zbieżność osób i faktów poruszonych w tym artykule jest całkowicie przypadkowa i nie zamierzona."

Ten epilog, jak przystało na człowieka działającego w biznesie, w którym unika się odniesień osobistych, nijak nie pasuje do prawdziwej służby publicznej, dla której odważne i jednoznaczne stanowisko pozwala pobudzić do działania, zjednać powaśnionych, czy pokazać czym jest dobro wspólne.

Pozdrawiamy.
Powrót do strony głównej
Contacts Contacts