O mnie w internecie
Liczba odwiedzin:
114455
Znajdź mnie
Inwestycje a inwestycje gminne

Kiedyś chodził taki dowcip. Czym się różni demokracja od demokracji socjalistycznej? Ano tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Zastanawiam się czy podobnie rzecz ma się z inwestycjami i inwestycjami gminnymi? Doszedłem jednak do wniosku, że nie. Dlaczego? Zapraszam do lektury.
Biznesowe znaczenie inwestycji zakłada jej opłacalność finansową. Oczekuje się, że inwestycja przyniesie takie czy inne dochody w przyszłości. Proste.
Gmina, zobowiązana chociażby tzw. zadaniami własnymi, ma obowiązek inwestowania w infrastrukturę. Czyli drogi, kanalizacje, chodniki itp. Sieraków akurat przoduje w tych działaniach. Np. oczyszczalnię ścieków mamy już od połowy lat 90-tych. I to z funduszy unijnych (o ile się nie mylę - PHARE). A np. Wronki dopiero teraz budują – niemal 20 lat później. Oczywiście, że warto korzystać ze środków UE, co wymaga tzw. udziału własnego. Ale znamienne jest to, że nasza gmina musi zaciągać  kredyt, żeby mieć te niby "środki własne"? O czym to świadczy? I skąd założenie, że gmina będzie miała w przyszłości środki na spłatę? No bo kredyt trzeba spłacić. A spłacanie obligacjami, jak to ma miejsce dziś, jest zamianą jednego kredytowania na inne, czyli tzw. rolowanie kredytowania (kolokwialnie: zabijanie klina-klinem), co najczęściej prowadzi do tzw. pułapki kredytowej.
Dlatego inwestycje infrastrukturalne, choć bardzo pożądane, muszą korespondować z dochodami. Nie wolno tego robić „ponad stan”, bo prowadzi to do nadmiernego zadłużenia i konieczności „zrzucania” się mieszkańców na naprawę „błędów inwestycyjnych”. Ale to już temat na inny artykuł. Ja to nazywam pożyczaniem pieniędzy od dzieci. Bo ktoś to będzie musiał spłacić. Pamiętacie czasy Gierkowskie? Ja nie. Ale pamiętam , że wiele lat spłacałem, jako podatnik, długi zaciągnięte na tamten „dobrobyt”.
Co zatem jest tak naprawdę inwestycją, która może być prowadzona przez gminę? Odpowiedź sama się nasuwa: to co przyniesie dochód gminie w przyszłości.
Przede wszystkim działania stymulujące przedsiębiorczość. To jest bardzo proste i nie wymaga większego zaangażowania kapitałowego. Mowa o zwykłej przychylności, przygotowaniu planów, oferty zachęt podatkowych, pomocy w „załatwianiu” formalności czy rozmowach z właścicielami gruntów lub innych nieruchomości. A gdyby udało się wyznaczyć grunty i jeszcze je uzbroić… o stworzeniu specjalnej strefy ekonomicznej nie marzę, bo to nie jest takie proste. Na początek trzeba zrozumieć mentalność przedsiębiorcy. To naprawdę nie są źli ludzie… Porównajmy chociażby dzisiejszy sentyment do ZM Bartek z ówczesnym stosunkiem mieszkańców, a zwłaszcza władz lokalnych, do Pana Bartkowiaka… Można powiedzieć żartem, że z lokalnym biznesem jest jak z żoną. Ciężko z nią, ale bez niej – tragedia. Ale tego najwyraźniej nie wszyscy są w stanie lub chcą przyjąć do wiadomości.
Inwestycje w ludzi. To nie tylko szkolenia kadry. Wytykane zresztą bezsensownie przez „nieznane źródła” internetowe. To także programy pozwalające na zatrzymanie wykształconej młodzieży. Zwłaszcza przez współpracę z lokalnymi przedsiębiorstwami. Zwłaszcza tymi małymi. To także dbanie o wysoki poziom szkolnictwa.
Inwestycja w promocję. Tu chyba nie trzeba tłumaczyć jak to działa? I proszę mi wierzyć, że szybko i tanio można wygenerować całkiem pozytywne efekty. Dostęp do koszulek promocyjnych przez 2 miesiące w roku czy telewizyjny spot  w roku wyborczym, to stanowczo za mało.
Przedsięwzięcia o charakterze komercyjnym. Jako właściciel lub współwłaściciel ciekawych inicjatyw gospodarczych. Czasem poręczenie czy gwarancja kredytowa. Niekiedy wystarczy okazywać prawdziwe zainteresowanie powodzeniem inicjatywy prywatnej. Tylko tyle i aż tyle.
Realizacja celów związanych ze współpracą międzynarodową. Wzmocnienie tej działalności poprzez np. zatrudnienie rzutkich osób, znających przynajmniej jeden, nowożytny język. Wymiana kulturalna – super, ale na początek. Potem warto „przejść do konkretów”. Ale to też temat na inny artykuł.
Nie chcę już dalej się rozwodzić, chociaż temat na pewno nie został wyczerpany. Podałem raptem kilka przykładów prawdziwych inwestycji, jakie może realizować gmina. Prawdziwych, tzn. takich, które dziś kosztują, ale zakładają zwiększenie przychodów w przyszłości. Bo idea zaciągania kredytu czy emisji obligacji jest taka, że kosztuje to kilka (czasem kilkanaście) procent rocznie, ale spodziewany dochód po realizacji inwestycji jest znacznie wyższy. W tym przypadku rodzi się pytanie: jaki dochód?

Bookmark and Share

* Nick:
* Treść komentarza:
Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
Contacts Contacts