O mnie w internecie
Liczba odwiedzin:
114453
Znajdź mnie
Dług publiczny

Ostatnio głośno o długu publicznym za sprawą tzw. licznika Balcerowicza, który wskazuje wysokość długu publicznego Polski. Na dziś kwota publicznych zobowiązań wynosi około 732 mld zł. Tyle, w naszym imieniu, Państwo Polskie jest winne różnego typu wierzycielom. Trudno sobie wyobrazić taką kwotę. Na przeciętnego obywatela przypada około 19,2 tys. zł! Czyli jeżeli rodzina składa się z 4 osób, to ma „państwowego długu” niemal 80 tys. zł. (źródło: dlugpubliczny.org.pl). Straszne, bo przecież niewielu byłoby stać na spłatę takiego obciążenia. Ale…
Co to jest ten „dług publiczny” i dlaczego instytucje publiczne pozwalają sobie na zaciąganie zobowiązań w takich kwotach? Popatrzmy na to z innej perspektywy. Roczne przychody budżetowe kształtują się w okolicach 560 mld zł. Oznacza to, że Państwo zadłużyło się na kwotę odpowiadającą około 16 miesięcy swoich przychodów (żartobliwie: wystarczyłoby nic nie wydawać przez 16 miesięcy i dług znika).
Zadłużenie można pogłębiać wtedy, gdy mamy podstawy, aby sądzić, że przyszłe dochody nam wzrosną szybciej, niż to zadłużenie. A, że dochody budżetowe w Polsce rosną ostatnio szybko, to i dług publiczny podąża za tym samym trendem. Ekonomiści posługują się wskaźnikiem zadłużenia w stosunku do wielkości Produktu Krajowego Brutto, jako wystandaryzowanego, międzynarodowego miernika wartości,  generowanego przez daną gospodarkę krajową. W Polsce od 15 lat wskaźnik ten oscyluje wokół 50% (źródło: Eurostat). Czyli zadłużenie Polski, to około 6-cio miesięczny dochód gospodarki. A to brzmi już znacznie lepiej. Dlatego nie powinniśmy siać paniki w tym temacie. Ale fakt - trzeba bacznie obserwować stan zadłużenia. Temu właśnie służy upublicznienie tej kwoty.
Jeżeli dług rośnie, to znaczy, że nasze dochody cały czas są zbyt niskie w stosunku do kosztów. Wtedy należy zwiększyć dochody lub obniżyć koszty. Tak się zachowuje każdy rozsądny gospodarz. Jeżeli przychody rosną wolniej niż wydatki, to znaczy, że mieszkamy w Islandii, Grecji lub jeszcze może gdzieś. Ale dlaczego tak się czasem dzieje?
Bo czasem zamiast ekonomistów, przy finansach publicznych stoją politycy. I bardzo chętnie przerzucają zadłużenie na przyszłe władze. Efekt? Ten co wydaje krocie publicznych pieniędzy jest błędnie postrzegany, jako najlepszy. Z drugiej strony -  ten, co skąpi i nic nie robi – też tworzy tragedię.  Najlepszy jest ten, kto kładzie ogromny nacisk na zarabianie i mądrze gospodaruje wydatkami. Mądrze, czyli nadwyżkę przychodu przeznacza na inwestycje (te dochodowe oczywiście). Bo jak się dużo zarabia, to można dużo wydawać. Co za truizm! Ale chyba trzeba to powiedzieć wprost, bo nie wszyscy hołdują tej zasadzie.
No i ostatnie pytanie. Czy dług publiczny jest groźny? Ja uważam, że jest śmiertelnie groźny. Zwłaszcza jeżeli z pożyczonych, publicznych pieniędzy finansuje się głupoty. A za głupoty uważam wydatki, które nie przyczynią się do przyszłych przychodów, stymulują rozwój przedsiębiorczości czy podnoszą poziom życia mieszkańcom. A służą jedynie poklaskowi dla „łaskawego władcy”. Nie wiecie jak to działa? A co myślicie sobie, jak „aktywny” alkoholik prosi Was o „pożyczkę” 5,00 zł? Jaka jest szansa, że odda? I czy istnieje cień prawdopodobieństwa, że te pieniądze tak naprawdę mu posłużą? Przykład mocno przejaskrawiony, ale mechanizm jest ten sam. I dla odmiany - jeżeli ktoś potrzebuje pożyczyć np. na dojazd na rozmowę o pracę, to już sprawa wygląda zgoła inaczej.
Podsumowując. Jeżeli dziś pożyczamy na doganianie zapadłości cywilizacyjnej i jeszcze wspieramy się środkami z UE, to tylko brać. Rękoma i nogami. Gorzej, jeżeli z wydatkowania tych środków nic pożytecznego nie wynika, a kredyt i koszty utrzymania tych „inwestycji” przyjdzie spłacić następnym pokoleniom (lub kadencjom).

Bookmark and Share

* Nick:
* Treść komentarza:
Dodaj komentarz
Patryk2012-09-13 11:49:56
Ok fajnie napisane mam już jakiś ogólny zarys tego wszystkiego. Zastanawia mnie jednak jak Włochy gdzie zadłużenie sięga 120% PKB może istnieć no bo z tego co wyczytałem nie ma co się stresowac tym długiem jak np. 50% PKB stac jest na ten dlug a 120%?!!!?? Chyba nie rozumiem przecież to tak jakby zarabiac 1000zł a miec rate 1200zł
Powrót do strony głównej
Contacts Contacts